O pamiętnikach słów kilka

W poprzednim tygodniu rozpoczęłam temat pamiętnika jako źródła historycznego. I chociaż wszystkie pamiętniki, niezależnie od epoki, są do siebie podobne, to z góry zaznaczam, że mój tekst głównie dotyczył będzie tych pochodzących z czasów I Rzeczypospolitej.

Słowo pamiętnik można tu potraktować jako pewna przenośnia. Tytułowany bowiem mógł być różnie np. jako: diariusz, relacja, wspomnienia, księga pamiętnicza, kronika. Jakiejkolwiek jednak nazwy byśmy nie użyli, chodzi o to samo – przekazanie swoich wspomnień potomności. Z tej racji, że jest to właśnie przekazanie swoich wspomnień, możemy wyróżnić kilka cech pamiętnika:

  1. Pamiętnik jest subiektywnym opisem rzeczywistości – wydarzenia w nim opisane przedstawione są z perspektywy autora, wyrażone są tam jego poglądy i spostrzeżenia. W żadnym wypadku wspomnień nie możemy więc traktować jako wyroczni. Przy ich czytaniu ważna jest orientacja w opisywanej rzeczywistości, warto byłoby np. wiedzieć czy autor nie prowadził jakichś zatargów z osobą, którą negatywnie opisuje. Dobrze jest też konfrontować ze sobą autorów przedstawiających różne punkty widzenia.

  2. Pisany jest z perspektywy czasu – często szlachcic spisywał swoje wspomnienia dopiero pod koniec życia. Miał wtedy w końcu dużo czasu i był bardziej skłonny do refleksji. Wspomnienia stanowić miały też pamiątkę i świadectwo dokonań dla potomnych. Perspektywa pisania po kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu latach sprawia, że wspomnienia mogą nieco różnić się od rzeczywistości: daty mogą zawierać błędy, szczegóły się zacierać, pewne rzeczy mogą zostać podkoloryzowane, a pewne pominięte. Mimo najszczerszych chęci autora – pamięć ludzka jest zawodna (a o niektórych rzeczach nie chce się pisać w ogóle).

  3. Pisany przez ludzi piśmiennych – pisany był więc przez szlachtę, mieszczan i duchownych. W związku z tym świat przedstawiony w tego rodzaju źródłach będzie odzwierciedlał to, co było ważne i czym kierowały się te właśnie grupy, a nie np. chłopi (co nie oznacza, że ta tematyka nie jest w ogóle w nich poruszana).

  4. Głównym bohaterem jest autor – naturalną rzeczą jest więc to, że jego przygody są na pierwszym planie. Może się więc zdarzyć, że pamiętnikarze będą wyolbrzymiać zasługi swoje, czy np. swojego oddziału. I znowu, występowanie tego zjawiska wcale nie musi wynikać ze złej woli autora.

Pomimo wszystkich powyższych zastrzeżeń pamiętniki są kopalnią informacji. Przekazują nam bowiem wiedzę nie tylko o zdarzeniach historycznych (ta jak już wiemy czasami może być ułomna), ale przede wszystkim o mentalności i nieuchwytnych gdzie indziej szczegółach np. odczuciach żołnierza przed bitwą.

Przy tej okazji muszę wspomnieć jeszcze o jednej kwestii. Część osób na podstawie lektury pamiętnika wysuwa bardzo pochopne wnioski. Dla lepszego zrozumienia tego problemu podam przykład: potoczna opinia o szlachcie jest taka, że ta ciągle piła i robiła burdy. I o dziwo, nie są to rzeczy zupełnie wyssane z palca – znajdziemy na to nawet sporo fragmentów źródłowych. Cały szkopuł tkwi jednak w tym, że mało ludzi zastanawia się nad tym, jak w ogóle pisze się pamiętnik. Proszę się chwilę zastanowić – postanowiliście Państwo pisać pamiętnik i co w nim zawrzecie? To, że wstaliście Państwo rano o 6.00, piliście kawę albo herbatę, zjedliście śniadanie, poszliście do pracy, a po powrocie do domu obejrzeliście wiadomości? Czy może raczej to, że na imieninach u cioci Krysi kuzyn Jacek upił się i zaczął skakać po stole? Albo to, że dwaj koledzy z pracy pobili się ze sobą, bo jeden drugiemu wyciął głupi kawał? Wydaje mi się, że nawet jeśli ambitnie założymy, że będziemy w naszym pamiętniku opisywać całe nasze szare życie, to raczej prędzej niż później opisywać będziemy tylko rzeczy śmieszne, ważne czy jakoś osobiście nas dotykające. No właśnie, taka sama sytuacja miała miejsce w przypadku naszych przodków. Przecież po kilkunastu latach pamiętali oni takie właśnie pijatyki i bijatyki. Nie opisywali codziennego życia (chyba że niejako mimochodem), a wydarzenia niezwykłe, godne ich zdaniem przekazania, albo po prostu śmieszne. To więc, że mamy stosunkowo często do czynienia z takimi opisami, nie znaczy że były one w minionych wiekach codziennością – wręcz przeciwnie, były ciekawym urozmaiceniem.

To tyle. O pamiętnikach można by pisać i pisać, ale myślę, że te kilka refleksji wystarczy, aby uzmysłowić sobie, że nie wystarczy przeczytać jeden z nich (a nawet kilka) i już jest się posiadaczem wiedzy pewnej i nieomylnej.

Doskonałym zwieńczeniem tego wpisu będzie fragment kończący Dyaryusz wideńskiej okazyji Jmci Pana Mikołaja na Dyakowcach Dyakowskiego podstolego latyczewskiego, wydany przez MON w 1983 roku. Otóż autor dzieli się z nami taką oto refleksją: Co się zaś teraz dzieje, opisywać nie trzeba bo widzą, którzy żyją, a co się dziać będzie zobaczą, którzy doczekają, a którzy nie żyją jeszcze, dziwować się nam będą, kroniki czytając.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...
Karina
Studentka historii i pasjonatka polskiego XVII wieku.

Dodaj komentarz