Bo gdyby rządziły kobiety to…

… byłby spokój. 

Takie absurdy wygadują zazwyczaj głosiciele herezji pacyfizmu. Powód zaistnienia mitu „spokojnego matriarchatu” wiąże się z tym iż niewiasty uchodzą za wrażliwe i delikatne (patrz: polski król Jadwiga). Jednocześnie bywają bardziej podatne na emocje, a to nie sprzyja myśleniu strategicznemu. Koniec końców, tak jak ze wszystkim co złe, źródło problemów leży w grzechu i niekierowaniu się katolickimi zasadami. Jak bowiem świadczą historyczne przykłady, władza potrafi degenerować obojętnie od płci.

… nie byłoby wojen.

Dahomej to nieistniejące już afrykańskie państwo, którego tereny leżały w dzisiejszym Beninie. Zasłynęło z handlu niewolnikami oraz podbojów kilkunastotysięcznej armii składającej się z samych kobiet (nazywanych Mino, tj. Nasze Matki), zwykle byłych łowczyń słoni, jak i dziewcząt (nawet ośmioletnich). Warto przy tym podkreślić że o ile niektóre wcielane zostawały do armii „za karę”, sporo z nich rekrutowało się z własnej woli.

Armia Dahomey składała się głównie z dziewic (walczące kobiety miały zakaz rodzenia dzieci). Niczym młodych Spartan, uczono je odporności na ból i przyzwyczajania do śmierci poprzez udział w egzekucji na jeńcach. Wedle zapisków z dziennika misjonarza Francesco Borghero, nawet „święta” były nacechowane militarnie – podczas jednego z nich odgrywana była bitwa w której „dahomejskie amazonki” dokonywały oblężenia fortu z zamiarem pozyskania niewolników.

Wojsko dzieliło się na wiele pułków: łowczynie, woltyżerki, łuczniczki, artylerzystki czy też opisany w angielskim źródle jako reapers. Każdy z nich miał inne mundury, broń i dowódców (również kobiecych). Z biegiem lat noże i pałki zastępowane były karabinami Winchester. Pieśń wojowniczek w wolnym tłumaczeniu brzmi: jak kowal bierze sztabę żelaza by przez ogień zmienić jej formę, tak my zmieniłyśmy swą naturę. Nie jesteśmy dłużej kobietami, lecz mężami jesteśmy. Pasuje idealnie do pogubionych feminazistek oraz relatywistów wyznających „genderyzm”.

… nie byłoby agresji.

Taak, widać to zwłaszcza na przykładzie największego ludobójstwa w historii, przez piewców zamordyzmu nazywanego „aborcją”. W Babilonie ponoć kobiety co wiosnę paliły na palu mężczyznę, co stanowiło pogański rytuał mający na celu zapewnienie płodności upraw – to coś zupełnie innego od męskiego grillowania. Według statystyk królowe częściej prowadziły wojnę niż królowie (nie żeby prowadzenie wojny było czymś złym, ale może warto o tym wspomnieć).

Mógłbym tu wymieniać znane nazwiska wpływowych kobiet które nie cechowały się szczególną łagodnością (Brystiger, Sanger, Elżbieta I Tudor), ale to takie mówienie że trawa jest zielona.

Pozdrawiam wszystkie kobiety, zwłaszcza te łagodne.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...

Dodaj komentarz