Wybory, krajobraz po bitwie plus…

Gratulując niekwestionowanego euro zwycięstwa PiS-owi w przedbiegach do jesiennych wyborów do Sejmu, wchodzimy w świat refleksji jak do niego doszło i co ono oznacza. Oczywiście najpierw kondolencje dla Grzegorza Schetyny herbu Nie Pozwolimy, który w pogoni za zwycięstwem załadował tylu zawodników do swojego Volkswagena, że wybierając ruch lewostronny złapał gumę i do mety dojechał drugi. Jednak dodajmy, że to Schetyna zasłużył na naszą wdzięczność jako perspektywiczny likwidator postkomunistycznej masy upadłościowej, bez znaczenia jakie nim kierowały motywy. Nadchodzi dezintegracja KE (zaszkodzą jej stare komusze twarze Cimoszki i Millera) która raczej myśli  o budowaniu silnej niemieckiej UE, a już napewno nie niepodległej Polski. Powstaje podejrzenie, że Schetyna wystawiłby nawet Jaruzelskiego i Kiszczaka, gdyby tylko biedacy dożyli…

Schetyna nie ma charyzmy, czy nawet osobistego wdzięku, nie mówiąc już o talencie strategicznym, przypomina właściciela przedsiębiorstwa pogrzebowego. Polacy nie przepadają też za opcją niemiecką, którą preferuje jego  formacja , pokazał na co go stać i teraz leży. Dobrze, że to facet z dużym apetytem więc przedtem połknął SLD, .Nowoczesną i zneutralizował swoim przepięknym uśmiechem PSL. Po źle przespanej nocy wyborczej swoje manatki pakuje już wysokopienny rolnik krakowski Kosiniak-Kamysz i tęczowym blaskiem otoczony szuka ponownie drogi na polską wieś, w sytuacji kiedy ponad 70% wiejskiego elektoratu wybrało PiS…

 

Co gorsze pech chciał, że, pod importowanym królem Europy margrabią Tuskiem padł koń, a zintegrowane z jego wystąpieniem frontalne, w bolszewickim stylu ataki na polski kościół i tradycyjną Polskę (Jażdżewski i królewska wagina) były trucizną, której polski wyborca za zdrowie Schetyny nie miał ochoty wypić. Żeby było śmiertelnej zatrudniono jeszcze filmowców braci Sekielskich w selektywnym ataku na sbeckich TW  i dewiantów w żywej tkance Kościoła z wyeksponowaniem cierpienia ich ofiar. Ta wystrzelona medialna kurara, tuż przed wyborami miała odrzucić wiernych od Kościoła i zdezorganizować szeregi wyborców PiS. Wcześniej w krytycznym momencie rządowi zafundowano strajk nauczycieli. Wszystkie te ataki jednak odbijały się od magicznej tarczy antyrakietowej PiS-u…

 

PiS pod przywództwem Kaczyńskiego i Morawieckiego zdecydował się rozszerzyć

formułę okrągłego stołu zapuszczając korzenie w patriotyzmie, tradycji i wierze katolickiej, a Polakom dotąd klepiącym biedę wyszedł naprzeciw z rozmaitymi programami pomocowymi jednocześnie wspierającymi demografię i polepszającymi byt starszych wyborców (13-nastka, wiek emerytalny, dodatki na dzieci, etc). Polacy poczuli się bezpiecznie i dobrze przy wynikach gospodarczych PiS i jego opiekuńczej polityce socjalnej. Przypomina się tu słynne wyborcze zapytanie prezydenta Ronalda Reagana: “Czy teraz żyje wam się lepiej?”.

 

W sumie zbieranina Schetyny nie przedstawiła żadnego porywającego planu poza jednym: “Odsunąć PiS od władzy” i nieco wcześniej: “Kon-sty-tu-cja”, ale te koszulki szybko się zestarzały i praktycznie wyszły z mody. Zresztą Schetyna przeżywa kryzys, traci szybko wzrok, ostatnio dał głos, że PiS wygrał z KE “tylko o włos”...

 

Do obozu zwycięzców trafił zdecydowanie (oparty na ramieniu swojego męża, czy żony?) następny lewicowy sezonowy meteoryt Biedroń (po odlocie Palikota i Petru), ale i on ze swoją Wiosną pokaże swoje krasne kolory jesienią (a i jego wyborcy dojrzeją) i zginie pod kołami pór roku i skończy w objęciach sondażowego Dziadka Mroza. Pewnie jednak przetrwa do jesieni, aby wykręcić kolejny numer PO. Liczy się tylko sponsor…

 

Z prawej strony największym zagrożeniem dla pozycji i przyszłości PiS-u było pospolite ruszenie zwane Konfederacją, z której programem było jak z kostką rubika, wiele kolorów, fajne cacko, ale jak to złożyć? Konfederacja była (i jeszcze jest)  zbiorem liderów o sprzecznych poglądach. Jej zaletą było podjęcie tematu żydowskich roszczeń odnośnie mienia bez spadkowego i wrzucenie tematu S.447 do kampanii wyborczej PiS, co pchnęło tę formację dalej w prawą stronę. To ich (z Marszem Niepodległości) wyraziste akcje protestacyjne w harmonii z akcjami patriotycznej Polonii (głównie amerykańskiej) zmusiły polski rząd do ostrych wypowiedzi z cyklu “nie oddamy nawet złotówki”, aby wyrównać krok z własnym elektoratem.  Oczywiście niektórzy z konfederatów sugerowali, że PiS za plecami Narodu knuje ze środowiskami żydowskimi przeciwko przyszłym pokoleniom Polaków powołując się m.in. na tzw notatkę Michalkiewicza, jak i wypowiedzi wysokich izraelskich  (a nawet i amerykańskich) czynników rządowych.

 

W odpowiedzi PiS przypuścił frontalny atak na Konfederację zarzucając jej liderom sympatie prorosyjskie, a nawet proputinowskie (“rosyjskie onuce”) sugerując im, że właśnie z tych pozycji są przeciwnikami sojuszu polsko-amerykańskiego. Trzeba przyznać, że nawałka była dość ostra, ataki zbyt daleko idące, a przy zablokowanym dostępie Konfederacji do popularnych publicznej TVP i opozycyjnej TVN, funkcjonująca  jedynie w internecie Konfederacja nie była w stanie odpowiedzieć na takie wyniszczające ataki. Dodać trzeba, że PiS miał ułatwione zadanie dzięki kilku niemądrym wypowiedziom liderów Konfederacji…

 

Polityka to brutalna, granicząca czasem  z kryminalną, gra ambitnych ludzi, którzy raczej nie przebierają w środkach, aby tylko zbliżyć się do wymarzonego celu, do władzy. Więc wszyscy uczestnicy winni wiedzieć do jakiej gry się “pchają”. Dlatego pomocnym jest  kiedy ma się w miarę spójny program, uwzględniający nie tylko szczytne idee i slogany, ale i rzeczywisty świat problemów przed którymi stoją wyborcy. Zabrakło trudnej i mozolnej pracy u podstaw. Konfederacja liczyła na zagarnięcie rozczarowanego elektoratu PiS-u, ale sama rozczarowała…

 

Kiedy jednak słucha się wypowiedzi o polityce poniekąd świetnego felietonisty Janusza Korwina Mikke, to rzeczywiście ręce opadają. Dość szybko można odnieść wrażenie, że on się jednak bardziej  bawi obsługując własne ego, niż wykazuje troskę o zdobycie zaufania potrzebnych mu wyborców. Może to nabyta w młodości skaza kanapowa i wyuczona nieudolność i brak wiary w stworzenie masowego (nie niszowego) ruchu społecznego? Mógł rozczarować też szkolny numer Berkowicza z jarmułką, ale nauka idzie od góry.  Przecież JKM nie jest w stanie się kontrolować, pomijając już jego stosunek do połowy populacji, do kobiet, ten facet dla własnej satysfakcji potrafi rozwalić wszystko to czego zbudowanie wymaga ogromnego zespołowego wysiłku. Byłem zdumiony, kiedy po wyborach powiedział, że jego ambicją jest pozyskanie ok. 15% wyborców, a potem to już tylko pucz wojskowy…

 

Szkoda, powinien ograniczyć się do roli felietonisty i ewentualnie doradcy, bo widać jak na dłoni, że nie jest nawet zdolny do tolerowania ewentualnego własnego sukcesu i nie mógłby powstrzymać się przed samozniszczeniem. Bywa i tak, cóż po pogłębionej analizie on sam (lub Konfederacja) powinien podjąć decyzję o dalszej wyborczej wspinaczce na własny rachunek.   

 

Kukiz pracuje w polityce na pół etatu, zaspał, zagadał i trudno powiedzieć, czy będzie go stać na dyscyplinę i  włożenie koniecznej ogromnej pracy, aby doprowadzić do odbudowy nadziei i wiary wśród swoich zwolenników. A może pójdzie w jakąś spółkę z którymś z nurtów Konfederacji, czy nawet z PiS-em?

 

Zwycięska formacja PiS stawia na zaproszenie do Polski stałego kontyngentu amerykańskiej armii (Fort Trump) co znacznie zwiększyłoby poziom bezpieczeństwa Rzeczpospolitej. Skrajni przeciwnicy tej koncepcji uważają to za nieszczęście i poddanie Kraju pod wpływy silnego w USA  (pełnego apetytów) lobby żydowskiego. Jednak na dzień dzisiejszy nie wchodzi w grę zbliżenie z Rosją (odwieczna sprzeczność interesów).

 

Trump to człowiek biznesu i prezydent coraz bardziej zagrożonego w swoim statusie supermocarstwa. Koła rządzące polityką zagraniczną w USA już uczestnicząc w ekonomicznej wojnie z Chinami postrzegają Europę środkowo-wschodnią jako atrakcyjny obszar dla własnych interesów ekonomicznych. Szczególnie w obliczu rosyjskiej aktywnej polityki w Syrii, Iranie i co ważne narastających kłopotów z Turcją. Trump musi poważnie zainwestować w państwa 3-Morza nie tylko aby sprzedawać tu swój gaz i uzbrojenie, ale żeby wypychając z tego rynku Putina, zmiękczyć jego portfel i postawę w swojej grze z  Chinami i Niemcami. Za kilkanaście dni Trump przyjmie Dudę i w jego interesie będzie nakreślenie większej, a może i stałej amerykańskiej obecności w Polsce, chodzi o to abyśmy za dużo do tego interesu nie dołożyli, gdyż zwiększony parasol ochronny i tak jest niezbędny w Polsce właśnie dla zabezpieczenia amerykańskich potrzeb i interesów w Polsce i jej sąsiedztwie.

 

W porównaniu z Trumpem będącym pod stałym aktywnym ostrzałem opozycji (Partia Demokratyczna ze swoim czerwono-zielonym programem), rządzący Polską PiS jest w prawie luksusowej sytuacji. Podobny bałagan panuje w Izraelu, gdzie ponownie zapowiedziano wybory na wrzesień (Bibi nie był w stanie utworzyć rządu) i Polacy ponownie będą mogli spodziewać się następnych brutalnych ataków plemienno-roszczeniowych. Może stąd należy spodziewać się przyspieszenia negocjacji polsko-amerykańskich.

 

Trump jest otoczony syjonistycznym wianuszkiem najbliższych współpracowników (jego własny zięć jest długoletnim aktywistą Chabad Lubawicz), jest najbardziej pro izraelskim amerykańskim w historii USA, ma bliskie stosunki z Bibi Netanjahu. Jednak w swojej większości lewicujący Żydzi w Ameryce w ostatnich wyborach, w ponad 70% głosowali przeciwko Trumpowi na Hillary Clinton. Atakowany od początku przez lewicę Trump będąc nowym w polityce szuka sojuszników m.in. wśród syjonistycznych Żydów, a następnie odpłaca się “sowicie” przenosząc amerykańską ambasadę do Jerozolimy, czy uznając  “izraelskość” Wzgórz Golan. Jeśli polska strona w negocjacjach będzie pamiętała, że Trump nie chce zrobić Polakom przyjemności bo nas lubi, ale dlatego, że widzi w ty dobrze pojęty własny interes, to wszystko skończy się dobrze.

 

Nawiasem mówiąc nasz strategiczny partner Trump jest przeciwny rozbudowywaniu państwowej biurokracji i tworzeniu kosztownych programów pomocy społecznej.  To klasyczna polityka demokratów, którą Trump wyszydza, a jej zwolenników straszy wizją stanu gospodarki Kuby, czy Wenezueli. Interesuje go stworzenie mechanizmów ożywienia gospodarczego i przez obniżenie podatków wyzwolenie w narodzie przedsiębiorczości i chęci przeniesienia się ze strefy objętej rządową pomocą do tworzenia biznesów i tworzenia nowych miejsc pracy, co zwiększy wpływy z podatków i podniesie poziom życia i satysfakcji pracujących obywateli.

 

Zobaczymy co przyniesie czas, wszyscy lubią zwycięzców, więc pewnie  do PiS-u będą garnąć się odłamki po eksplozjach powyborczych tych komitetów wyborczych, którym się nie udało. Oby tylko zwycięzcy zachowali się mądrze, a nie tak jak Tusk przed wyborami na drugą kadencję, kiedy mówił, że nie ma z kim przegrać…

 

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2019/05/31

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...

Dodaj komentarz