Polskie problemy i wizja Fort Trump…

Kiedy z zakamarków swojej pamięci przywołasz globus i marszcząc brwi powoli przesuniesz kontynenty aż do miejsca o którym w wielu wymiarach najczęściej myślisz, to w oka mgnieniu jak czarnoksiężnikowi z zasobów twojej pamięci wyłoni się przeszłość, dzień dzisiejszy, a może nawet i przyszłość Rzeczpospolitej. Na ziemi napojonej krwią bohaterów i ich oprawców, dziś w czasie pokoju (jak w każdym normalnym kraju) wrze polityczna walka między ludźmi wypełnionymi troską i osobistą ambicją o implementację ich wizji Polski.

 

Na nieco szerszym horyzoncie z cichym łoskotem wali się ład ustalony po II w. ś., do gry ostro wchodzą nowi potężniejący gracze niezdarnie blokowani przez tych którzy, wcale nie myślą o ograniczeniu swojego obszaru wpływu.

 

Dzięki życzliwości Boga i pracowitości rodaków Polska odradza się i próbuje nawet uwolnić się z kolonialnych okowów okrągłego stołu, aby lepiej i wreszcie zadbać o swoich obywateli jak również upodmiotowić Państwo, które przez ostatnie lata dryfuje w kierunku nowoczesnego niewolnictwa  egzemplifikowanego przez zachodnio europejski sojuz.

 

Na światowym teatrze wpływów osłabione konsekwencjami własnej polityki preferującej ekonomiczne interesy i zyski wielkich koncernów i zachodzących obiektywnych procesów emancypacyjnych, zagrożone głównie przez rosnące w potęgę Chiny, USA próbują nowych koncepcji, w których też pewną rolę na teatrze europejskim może odegrać Polska. Oczywiście w siłę rosną też tak ludne kraje jak Indie, a Rosja ciężko i ambitnie pracuje aby utrzymać, a nawet powiększyć swoje światowe wpływy.

 

Dla “przeludnionych” Chin najlepszy byłby sojusz z bezkresnymi przestrzeniami bogatej w surowce Rosji, ale Putin rozsądnie wie, że z czasem byłby połknięty przez chińskiego smoka. Dlatego szukając strategicznych sojuszników przeciwko dominacji USA, Putin rozsądnie i tradycyjnie spogląda na Niemcy i prowadzoną przez nich Unię Europejską.

 

Naturalnie takiego wariantu sojuszy najbardziej obawiają się USA (ożenek niemieckich technologii i wydajności z przepastnym bogactwem Rosji). Dodatkowo USA rozgrywane jest przez pełną aspiracji Turcję Erdogana, która mając drugą co do wielkości Armię w NATO, zmieniają front i chce od Rosji kupować nowoczesne systemy rakietowe S-400. W tej sytuacji Amerykanie grożą wstrzymaniem sprzedaży  swoich nowoczesnym myśliwców F-35. Do tego dochodzi faktor nieustającej destabilizacji państw muzułmańskich na Bliskim Wschodzie, które mogłyby z jednej strony zagrozić Izraelowi, bądź systemowi finansowemu Wall Street (imperium dolara), kraje te były dezorganizowane wojnami domowymi i upadkiem władzy centralnej. Rosja wchodząc do akcji w Syrii gdzie ma swój port wojskowy i teraz bazę lotniczą poniekąd zatrzymała dezintegrację administrację syryjskiego Assada.

 

Przygotowując się do niełatwej rozgrywki z Chinami, jednocześnie chcąc przeszkodzić ewentualnemu zbliżeniu niemiecko-rosyjskiemu, Trump jest zmuszony poprzeć ideę Międzymorza, której tak naprawdę kośćcem byłaby Polska , Rumunia i Ukraina (dlatego Putin ją destabilizuje!), a z czasem pozostałe państwa tworzące 3-Morze.

 

W mgnieniu oka Polska staje się młodą, atrakcyjną Panną z wciąż rosnącym posagiem, czyli prof. Bartoszewski pochmurnie  przewraca się w swojej urnie.

 

Mimo sympatii do rozpadającej się na naszych oczach Konfederacji trzeba jasno sobie powiedzieć, że z tow. Putinem nam naprawdę nie po drodze (czas na poznanie historii Rzeczpospolitej), no chyba, że w charakterze apetycznej przystawki (wątpiący niech poczytają Aleksandra Dugina i zamilczą). Na dziś możliwa jest

łagodniejsza wersja powtórki paktu Ribbentrop-Mołotow. Konfederacja ma rację ukazując nam przykład inteligentnego męża stanu (przypomina on nieco Churchilla) jakim jest węgierski Victor Orban wykorzystujący każdą okazję, każde drzwi w służbie reprezentowania interesów swojej ojczyzny.

 

Oczywiście Orban jest w innej sytuacji i jest mu poniekąd łatwiej, ale nie zapominajmy ileż pracy musiał wykonać, wszak wychodzimy z tej samej sowieckiej piaskownicy.

 

Niektórzy z zapałem i nadzieją snują wizje ściślejszej współpracy z Chinami jakby zapominając o ponurej i okrutnej naturze tego państwa rządzonego twardą ręką przez komunistów. Wystarczy prześledzić ich agresywną i zaborczą  taktykę postępowania w krajach Azji i Afryki, nic już nie mówiąc o tym jak w swoim kraju traktują swoich obywateli, a szczególnie katolików. Chiny, których potęgę zbudowali amerykańscy i zachodni kapitaliści zapatrzeni w czarujący horyzont przepastnego rynku zbytu i taniego robotnika. Kiedy poszczególny biznes wchodził do Chin musiał wejść w spółkę  w której 51% (pakiet kontrolny) mieli Chińczycy, którzy jednocześnie “transferowali” , czyli kradli zachodnie technologie do tworzonych swoich krajowych biznesów. Trump chce z tym skończyć i angażuje się w wojnę handlową przy pomocy taryf obniżając w ten sposób atrakcyjność cenową chińskich produktów na amerykańskim rynku, ale ofiarami tu są też amerykańscy konsumenci.  Jego celem jest zbliżenie się do równowagi w wymianie handlowej (wartość $636 mld, deficyt na niekorzyść USA ok. $375 mld), w tej sytuacji amerykański biznes powoli ucieka z Chin do tańszego Wietnamu, jak i do Meksyku.

 

A teraz kwestia tzw. Fort Trump. pamiętam, że jeden z najzdolniejszych polskich generałów (komendant Wyższej Szkoły Wojennej) II Rp, gen. dyw. Tadeusz Kutrzeba (którego biografia była przedmiotem mojej pracy magisterskiej), po wojnie w Anglii rozważał w strategicznej rozpaczy sztabowca wariant wzmocnienia kilkoma sowieckimi dywizjami i  “usztywnienia” polskiej antyniemieckiej obrony. Oczywiście tak mógł myśleć polski sztabowiec, ale nie mógł myśleć szef MSZ płk Józef Beck. I to właśnie on nie wyraził zgody na propozycje francuskie, wiedząc, że jeśli Sowieci raz weszliby w granice Polski, to bardzo trudno byłoby ich zmusić do ich opuszczenia, a “usztywnienie” obrony przeciw niemieckiej usztywniło by państwo polskie aż do kategorii nieboszczka…   

 

Więc jednak mimo tylu zmian zachodzących w obrębie “nowoczesnego” świata dla Polski problem pozostaje ten sam, również dziś mamy potężnych sąsiadów przywykłych do stosowania swoich historycznie ukształtowanych strategii, których zwieńczeniem zawsze było zniszczenie Państwa Polskiego. Trzeba tu uczciwie dodać, że nie jesteśmy w stanie samodzielnie oprzeć się któremu kolwiek z naszych sąsiadów. Dlatego dla polskich sztabowców, jak i polityków powstaje problem wejścia w ściślejszy sojusz wojskowy z USA, w celu wykorzystania strategicznych interesów tego supermocarstwa.

 

Marszałek Józef Piłsudski doprowadził do zawarcia paktów o nieagresji z Rosją Sowiecką (1932 r.) i Niemcami (1934 r.) próbując utrzymać politykę równej odległości między Warszawą, a Moskwą i Berlinem, choć wiedział, że taka polityka nie może trwać “wiecznie”. Jego marzeniem był sojusz z ówczesnym światowym mocarstwem Anglią, co udało się min. J. Beckowi tuż przed wojną. Jak się niestety okazało był to sojusz czysto teoretyczny i miał samym sobą powstrzymać Hitlera przed dalszą ekspansja terytorialną. Wszyscy wiemy jaki był koniec koncepcji powstrzymania Hitlera, kiedy Stalin podał mu pomocną braterską dłoń…

 

Są ludzie uważający się za nowoczesnych, którzy chcą rzucić Naród Polski pod walec Unii Europejskiej, gardzą polskością, naszą kulturą, tradycjami, religią uważając to wszystko za przeżytek już nie potrzebny  postępowym Europejczykom. Ich nie interesuje wzmocnienie militarne kraju. Część szlachty przed rozbiorami wyznawała pogląd, że będziemy tym bardziej bezpieczni im mniej będziemy wydawać na wojsko i obronność. Ta słabość miała być właśnie gwarancją, że nikt z sąsiadów nie będzie się czuł zagrożony i nas nie zaatakuje. Jak było naprawdę? Czy potrafimy wyciągnąć wnioski z historii? Rzymianie twierdzili, że historia jest nauczycielką życia, nie oblejmy i tego egzaminu…

 

W tej sytuacji wypada się zbroić, rozwijać własne zdolności, potencjał, przemysł zbrojeniowy, wojska obrony terytorialnej  i oczywiście wchodzić w sojusze, które mogą jak najmniej zagrażać naszemu bezpieczeństwu.

 

Jak spojrzymy na historię to zauważymy, że nasza Niepodległość w pewnym sensie związana była ze Stanami Zjednoczonymi A.P. poczynając od 13 punktu prezydenta Wilsona, postulującego powstanie niepodległego Państwa Polskiego z dostępem do morza (wpływ Ignacego Paderewskiego). W drugim rozdaniu trudno nie zauważyć wpływu prezydenta Reagana (z papieżem Janem Pawłem II) na upadek Sowieckiego Imperium i wyłonieniu się dla nas szansy, nad którą ciągle pracujemy, aby ją pełniej urzeczywistnić.  Nie oszukujmy się, nigdy takiej szansy nie będziemy mieli w zbliżeniu z Niemcami, czy Rosją (już to przerabialiśmy).

 

Wychodzi na to, że PiS jest w przysłowiowym czepku urodzony, w naszej historii może dokonać przysłowiowych cudów, wykonał już odpowiednią pracę aby skutecznie odsunąć bezwstydne stronnictwo niemieckie, aby w strategicznie ważnej chwili być w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. W środę prezydent Andrzej Duda do Białego Domu się uda i wszelkie konstelacje gwiazd przepowiadają obustronny przełomowy sukces, ponieważ jest on właśnie teraz w interesie obydwu stron. Oczywiście właściwą pracę wykonają specjaliści z MON i z Pentagonu, ale polska strona powinna targować się twardo, gdyż Trump jest znany z przypierania drugiej strony dealu do ściany, aż do ostatniego momentu, a nuż ktoś jest słabeuszem i pęknie głębiej…

 

Prezydent Duda otrzyma całodzienne “królewskie” przyjęcie w Białym Domu (to już druga wizyta Dudy), następnie polski prezydent uda się z wizytami biznesowymi (IT, nowoczesne technologie) do Houston (Texas) i dalej do Reno i Carson City (Nevada) oraz do Kalifornii (San Francisco, San Jose – Silicon Valley). Jak to zawsze w polityce w Białym Domu politycy będą podnosić sprawy kulturalne, historyczne i sojusznicze (20 rocznica przystąpienia do NATO, 30 rocznica upadku komunizmu etc.). Jednak prawdziwym “schabowym” tej wizyty polskiego prezydenta Andrzeja Dudy będą zagadnienia bezpieczeństwa, obrony, energii (dostawy gazu), oraz oczywiście szeroko pojętej (dotąd szczupłej) wymiany handlowej. Z doniesień wynika, że Polska na bardziej intensywne zagospodarowanie sojuszu militarnego ze Stanami Zjednoczonymi jednorazowo zaoferowała ok. $2mld, co z pewnością przemówiło do Trumpa w “win-win” kategorii.

 

W sumie w Kraju  PiS ma już pozamiatane, szczególnie  jeśli osiągnie dobre wyniki w nadchodzących negocjacjach z Amerykanami, zdobędzie następny olbrzymi kredyt, którym może wytapetować ścianę obaw o bezpieczeństwo dla dziesiątek milionów Polaków. Posiadając “rządowe” i stowarzyszone media PiS nie powinien mieć tu problemów.

 

Dla PiS-u jedynym obszarem niepewności (poza deficytem budżetowym) wystawiającym go na poważny ostrzał opozycji i to tej rozpoznawalnej patriotycznie i narodowo (Konfederacja, czy jej sukcesorzy) jest sprawa tzw. “pośrednika” tzn. nadmiernych wpływów środowisk żydowskich w/g opozycji mających zbyt wielki (i przez to niebezpieczny) wpływ na decyzje obecnego rządu. Oczywiście ten aspekt będzie rozgrywany (amerykańska ustawa S 447 JUST, prawo 115-171) w nadchodzących wyborach do Sejmu. Patriotycznie zorientowana Polonia ciągle podkreśla oczywiste niebezpieczeństwa płynące z tej amerykańskiej ustawy gwałcącej nie tylko prawo polskie, ale i amerykańskie (sprawa restytucji mienia bez spadkowego). Jednak sam fakt jej brutalnego przepchania przez US Kongres przez silne lobby żydowskie nie można pominąć zwykłym wzruszeniem rządowych ramion. Polski rząd dysponujący pieniędzmi polskiego podatnika powinien zrozumieć, jak niebezpieczna jest ta gra wymierzona nie tylko w dobre imię Polski, ale i w jej żywotne interesy. Powinien przestać finansować idiotyczne ataki sił wrogich Polsce, których celem jednoznacznie jest przesunięcie Polski z kategorii ofiar II wojny światowej, do kategorii sprawców! Koniec wspierania publikacji i “badań’ Grossa, Grabowskiego, Engelking i innych oszczerców Narodu Polskiego. Czy tak trudno to zrozumieć? Jeśli będziemy coś takiego sponsorować, to otrzymamy tego jeszcze więcej!

 

Kabaretowym numerem jest zupełny brak reakcji, stanowiska wobec tej jednak niebezpiecznej ustawy przez totalną opozycję (PO), co ją zupełnie dyskwalifikuje jako partię polskich wyborców. Ci ludzie, którzy w czasie nadchodzącej politycznej burzy w “okna” wystawili swoich prawdziwych świętych (Cimoszkę, Millera, Hubner, Belkę, etc.) są najwyżej agentami skomunalizowanych struktur wierchuszki Unii Europejskiej, a w żadnym wypadku spraw niepodległej Polski. Te panie i ci panowie przypominają polsko-bolszewicki komitet  (Stefan Żeromski “Na probostwie w Wyszkowie”) gotowy przejąć władzę nad polskim żywiołem na rzecz sił zewnętrznych w tym wypadku z zachodniej (też czerwono-zielonej) strony.

 

Wczorajszy mecz piłkarski Polski z Izraelem napawa otuchą towarzyszy mu wiele uwolnionych emocji pełnych polityczno-historycznych podtekstów. Jednak zmobilizowani Polacy potrafią zwyciężać nawet 4 do 0! Po tym pogromie na warszawskim stadionie, wypada wierzyć, że taką dobrą passę zabierze ze sobą prezydent Andrzej Duda do Białego Domu i osiągnie dalsze zwycięstwa dla Polski. Czego wszystkim nam Polakom nieskromnie życzę!

 

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2019/06/11

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...

Dodaj komentarz