MultiKulti w praktyce, czyli dlaczego Polacy nie mogą odpuścić w sprawie imigrantów cz. 1

„Nie ma syntez; są tylko trujące mieszanki. Cała Europa choruje obecnie na
pomieszanie cywilizacji; oto przyczyna wszystkich „kryzysów”. Jakżeż bowiem można zapatrywać się dwojako, trojako (a w Polsce nawet czworako) na dobro i zło, na piękno i szpetność, na szkodę i pożytek, na stosunek społeczeństwa i państwa, państwa i Kościoła; jakżeż można mieć równocześnie czworaką etykę, czworaką  pedagogikę?!
Tą drogą popaść można tylko w stan acywilizacyjny, co mieści w sobie niezdatność do kultury czynu. Następuje kręcenie się w kółko, połączone ze wzajemnym zżeraniem się. Oto obraz dzisiejszej Europy!”

Feliks Koneczny (1935)

Trochę teorii…

Powyższy cytat pochodzi z pracy Feliksa Konecznego pt. „O wielości cywilizacyj” wydanej w 1935r. Jak pisał sam Koneczny, pracę nad tą książką zaczął już w 1917r. kiedy Polski jeszcze nie było na mapach i zaczynał się burzliwy bój o kształt jej przyszłych granic. Zatem dzisiaj mija 100 lat od momentu rozpoczęcia prac nad teorią cywilizacji. Przez te 100 lat niewiele się zmieniło, a właściwie zmieniło się to, że cała Europa zaczęła się coraz szybciej staczać po równi pochyłej ku swojemu upadkowi. Przyspieszenie, szczególnie w krajach Europy Zachodniej, które  miały swoje kolonie, nastąpiło wskutek dwóch wojen światowych, które „pomogły”  koloniom uzyskać status niepodległych państw. Wielka Brytania w ramach rekompensat i reparacji za wyzysk zaczęła masowo sprowadzać np. mieszkańców Indii. Skutkiem  tego było mieszanie się nie tylko kultur, ale przede wszystkim cywilizacji.

Już od początku rząd brytyjski postanowił się zabezpieczyć przed ewentualnymi  tarciami społecznymi i brakiem akceptacji ze strony rdzennych Brytyjczyków i w  tym celu już w latach 50-tych uchwalił pierwsze prawo antydyskriminacyjne. Minione 70 lat to kilkukrotnie przeprowadzane nowelizacje tego aktu prawnego. Ostatnia  nowelizacja miała miejsce w 2010r. i wyprodukowała tak zwany „Akt Równości” (ang. Equality Act 2010)

 

http://www.legislation.gov.uk/ukpga/2010/15/contents

 

Poza „standardowymi” zapisami o rasie, narodowości i wyznaniu, pojawiły się nowości zabezpieczające prawa ludzi homoseksualnych, transseksualnych, obowiązku promowania równości (szczególnie przez instytucje państwowe), a także kwestie przypisania i zmiany płci. Zaczęły mnożyć się organizacje, które pilnują interesów różnych  grup społecznych i wdrażania agendy społeczeństwa wielokulturowego.  „Wielokulturowość” jest zamiennikiem „wielocywilizacyjności”, której stosowanie jest celowym zabiegiem. Bo o ile być może niewiele osób słyszało o Feliksie Konecznym, to już całkiem możliwe, że co bardziej ciekawi świata sięgną po prace chociażby Samuela Huntingtona – amerykańskiego politologa. Zarówno jeden jak i  drugi zwracają uwagę na brak możliwości syntezy (połaczenia się) cywilizacji  i utworzenia nowej mającej cechy wspólne.

Jedną ze szkockich rządowych organizacji promujących „równość wszystkich ludzi”  jest „Jedna Szkocja” (ang. One Scotland), która dzięki kampaniom zatruwa umysły i serca ludzi.

 

Obserwując postęp jaki czyniom tego typu organizacje, można dojść do wniosku, że twórcom kampanii obce są słowa Erika von Kuehnelt-Leddihn:

„Natura (z wyjątkiem świata minerałów) nie zna równości ani identyczności.
Wszystko, co identyczne, jest także równe, ale nie odwrotnie. (…) Chcąc zapowadzić
równość, trzeba użyć siły. (…) Gdyby wszyscy ludzie mieliby być równi pod względem
intelektualnym, wszystkich głupich i leniwych trzeba by zmusić do wysiłku umysłowego,  a mądrych na siłę ogłupić. (…) Ludzie nie są identyczni: różnice występują nawet między bliźniętami jednojajowymi. I wbrew ideologii demokratycznej nie są też równi ani umysłowo ani fizycznie.”

A może właśnie ta wiedza, niedostępna masom, jest znana legislatorom i dlatego  stworzyli mechanizmy zabezpieczające w formie aktów prawnych przewidujących kary za niesubordynację?

I tutaj przejdziemy do praktyki. Bo prawo swoje, a lud prosty i ciemny – swoje.*

* Dalszy ciąg tutaj.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...
Okiem Emigranta
Blog prowadzony przez osobę urodzoną jeszcze w czasach PRL-u, która (jak na dziecko przystało) całkiem nieświadomie doświadczyła patologii transformacji, a następnie skorzystała z otwartych granic by zjeść zęby na emigracji. Dzięki temu, że emigracja nie była zarobkową, udało się zachować trzeźwość umysłu, która pozwoliła na obiektywną ocenę Polonii, jej dokonań i podejścia do życia. Blog pisany z perspektywy wieloletniego emigranta. Zawiera komentarze niepoprawne politycznie, pełne arogancji i cynizmu. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach, którzy nie boją się spojrzeć prawdzie w oczy, przedstawianej za pomocą szkła powiększającego.

Dodaj komentarz