Kiedy w 2016 roku brytyjczycy stanęli przy urnach by opowiedzieć się „za” a nawet „przeciw” swojej przyszłości w strukturach Eurokołchozu, co niektórym Polakom zasiedlającym wyspę powoli zaczęły spadać różowe okulary, przez które widzieli swoją ziemię obiecaną.
Od momentu podjęcia decyzji o opuszczeniu struktur Eurokołchozu, tj. od 23 czerwca 2016r., do mniej więcej początku roku bieżącego, nastroje wśród Polonii były raczej pozytywne i bojowe. Nadeszła wiosna i wraz z jej nadejściem zaczęło topnieć to pozytywne podejście do ich dalszych losów. Coraz częściej na forach społeczności polskiej w Wielkiej Brytanii oraz w grupach na portalach społecznościowych, pojawiały się pytania typu: „co dalej?”, „co z nami będzie?”. Pytania te prowadziły do bardzo żywej dyskusji, która równie szybko przeradzała się w kłótnię kończącą się wołaniami co bardziej urażonych, którzy wzywali moderatorów grup do usuwania „niewygodnych” i obraźliwych komentarzy. W większości przypadków moderatorzy nie byli zainteresowani używaniem narzędzia cenzury. Tam jednak gdzie nie interweniowali, do akcji wkraczało magiczne wojsko obrońców wolności słowa w internecie posługujące się algorytmem poprawności politycznej, który został stworzony przez „drim tim Cukenberga”. Obserwując taki bieg wypadków, niejednokrotnie można było dojść do wniosku, że inicjatorami postów mogą być jakieś „trole”, ale nie miało to wpływu na treść i przekaz ogólnego podejścia Polonii do tematu.
Jak to przeważnie bywa w świecie wirtualnym, na tematy przyszłości Polaków na Wyspie i planów rządu Teresy „Mej”, szczególnie dotyczących perspektywy utrzymania wystarczającej liczby pracowników na brytyjskim rynku, otóż na te tematy wypowiadały się osoby, których znajomość i rozumienie języka angielskiego jest przeciętna (nie chodzi tu tylko o znajomość słów, bo osoba znająca ich nawet 5000 może nadal nie rozumieć sensu i kontekstu wypowiedzi), i które to ani nie czytają informacji zamieszczanych przez rząd Teresy „Mej’, ani nie czytają prasy, ani brukowców, ani nie słuchają radia (audycje nt. brexitu najczęściej odbywają się między 1 a 4 w nocy), ani nie oglądają serwisów informacyjnych w tutejszej reżimowej telewizji. Wypowiedzi takich osób stanowiły jakieś 95% komentarzy i właśnie te osoby wychodzą z założenia, które można podsumować w kilku ponizszych zdaniach (będących cytatami):
„Ja tu mam kredyt, mam mieszkanie, mam samochód i pracę. Nie mogą mi tego zabrać i mi kazać wracać do Polski! Nie mają do tego prawa!”
„Tu pracuję, tu płacę podatki i tu będę dostawać emeryturę. Nie mogą mi tego zabrać!”
„Mam tu swoje życie, moje dzieci tu chodzą do szkoły. Przecież nikt nam nagle nie powie, że mamy się spakować i wracać!! Zresztą do czego niby mamy wracać?!?! Do Polski?!?!?! Jak tam nic nie ma, ani pracy, ani pieniędzy! Nic tam nie ma!”
„Najlepszym sposobem jest składanie papierów o rezydenturę! Wtedy już nic nam nie zrobią!”
„Nie mogą nas stąd wyrzucić. Mamy prawo tu być!”
itd., itd., itd.
Pojawiają się bardzo nieliczne komentarze pełne realizmu i prób przetłumaczenia klasie robotniczej, że rząd Teresy „Mej” i każdego następnego premiera uchwala takie prawo, jakie uznają za słuszne. Prawo, które jest w interesie parlamentu brytyjskiego, a nie wyzyskiwanych Polaków. Prawo, które może być bardzo szybko zmienione. Prawo, które daje im prawo decydowania o tym co mogą i jak mogą robić w stosunku do imigrantów i obywateli rdzennych. Na nic też zdały się wypowiedzi co bardziej oczytanych i osłuchanych na temat programów rządowych, nad którymi rząd pracuje wspólnie z przedsiębiorcami, a które mają na celu wprowadzenie „wiz przejściowych”, „podatku od imigranta” oraz „aktywizację zawodową wszystkich rdzennych brytyjczyków od 16 roku życia oraz po 50 roku życia. Możecie sobie tylko wyobrazić z jaką falą internetowej nienawiści spotykały się takie komentarze oraz jakich epitetów używano w stosunku do ich autorów.
Kończąc…
Ta powoli rozrastająca się panika prowadzi do składania wniosków o stałą rezydenturę wręcz na masową skalę (o kartę „stałego rezydenta” można ubiegać się po udokumentowaniu 5-cio letniego pobytu na Wyspie bez przerw dłuższych niż 90 dni w roku; karta „stałego rezydenta” umożliwia dalej złożenie egzaminu na obywatelstwo brytyjskie i otrzymanie paszportu brytyjskiego). Ludzie zaczęli gorączkowo szukać doradców kredytów hipotecznych, składać wnioski do banku i brać kredyty w myśl: „no skoro tutaj mam kredyt, to mnie nie wyrzucą przecież”.
Niezależnie od tego jak realne są plany rządu brytyjskiego, które zawsze będą stały po stronie zabezpieczenia interesów rdzennych mieszkańców wysp, nie zmienia to faktu, że poziom rozumowania Polaków na Wyspie ma niewiele wspólnego z Homo Sapiens. Ma natomiast wiele wspólnego z wcale nie już takim nowoczesnym Homo Sovieticus. Dlatego pomimo, że z ubawem patrzę na rosnącą falę paniki i życzę Polonii zimnego prysznica, to z drugiej strony instynkt podpowiada mi, aby robić wszystko by wspierać ich w utopii i walce o nieswoje „swoje” na Wyspie. Dlatego, że prawdziwą tragedią dla historycznego narodu polskiego będzie, jeśli w ciągu następnych kilku lat z emigracji powróci 3-milionowe stado „ludziów”, u których mózgu próżno szukać nawet w butach. Na szczęście te 95% ani myśli o powrocie do znienawidzonej, zaściankowej Polski.
Aktualizacja (22/06/2017):
Od ubiegłego roku również brytyjskie media dokładają swoją cegiełkę do ataków paniki wśród Polaków na Wyspie. Co jakiś czas pojawiają się wywiady i krótkie materiały dokumentalne, w których Polacy (i nie tylko) opowiadają o tym jak się boją, jak im teraz źle, jak czują się wykluczeni. Fragmenty kilku programów znajdziecie poniżej.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Z jednej strony racja, ale z drugiej: kto zapelni te magazyny i fabryki? Jest to niemozliwe ze wyrzuca ludzi od tak, bede zdziwiony jak tak sie stanie
Zgodzę się co do arogancji i cynizmu. Dodałbym jeszcze złość i jakieś rozczarowanie. Ale prawdy tu żadnej nie znajduję.
Juz widze jak zawodowo aktywizuja rzesze muslimow i swoich rdzennych obywateli, chetnych do roboty od rana do nocy… – „tak, a swistak siedzi i zawija…”
sporo racji, ale skąd wziąłeś to 95% ludziów którzy nie myślą o powrocie do zaściankowej Polski? Zgodzę się , że ludziów, tak, ale tych co mają, najbardziej ” wyjebane” bo co mi Polska dała? , jest o wiele mniej niż Ci się wydaje, duża część buduje dom albo ma kredyt w Polsce i chce wrócić, nawet za połowę tego co tutaj zarabiają( albo nawet mniej, ale bez lichwy ), żeby być u siebie, z rodziną. Komuna zniszczyła dużą część chrześcijańskiej cywilizacji, ale nadal została cząstka nawet wśród tych którzy już nie mówią po polsku,nawet tych z naszych kresów, nadal mentalność, mimo że nie mają pojęcia dlaczego, pozostała polska, dwulicowość i fałsz przy jednoczesnym uśmieszku budzi w nas obrzydzenie, dlatego lepiej się rozumiemy z rusko mówiącymi zza Buga( wykluczam rdzennych litoskich oraz rdzennych ukraińskich czy putinoskich ruskich na lewych paszportach) , Im dłużej tu jesteście tym bardziej was to wku… i chcecie wrócić albo zaczynacie krakać tak jak całe stado i wtedy to już nawet nie wiecie kiedy staliście się tacy sami jak oni.
Chcialem zamowic Magna Polonia ale po takim „artykule” widze ze poziom tej gazety moze mnie rozczarowac. To brzmi jak lewackie wycie pustaka. Ciekawe kto jest autorem tego gowna bo jest jakis anonimowy I jak widac byl w UK ale pewnie na zmywaku I z tej perspektywy ocenia Polakow. Ps. Polacy ktorzy mieszkaja w UK widza ze jednak zachod I mit o zachodzie ktory ich tutaj przywial jest raczej zasciankowy a nie Polska. Powaznie myslalem ze pizza tutaj ludzie pokoroju Pana Braun I Michalkiewicz ale sie mylilem.
Szanowny Panie, czy nie dostrzegł Pan, że ten serwis nazywa się BLOGI MAGNA POLONIA? A co za tym idzie, jest to dział zawierający e-dzienniki RÓŻNYCH ludzi, oraz różne treści, z którymi redakcja niekoniecznie się utożsamia. Reasumując:
Czy innym jest czasopismo, czym innym portal, a jeszcze czym innym wspomniany serwis z blogami. Pozdrawiam
Robert nie ma się co unosić 🙂 Przemysław napisał jak to naprawdę wygląda z tymi blogami, więc na spokojnie możesz zamawiać MP.
Pozdrawiam