W Ameryce rewolucja biurokratów z Deep State, której celem jest pozbycie się, zniszczenie śmiałka trybuna Trumpa, który w ogólnym zamieszaniu wśród skorumpowanych elit wdarł się na najwyższy urząd supermocarstwa. Wygląda na to, że idący dotąd gładko do sukcesu globaliści wyzyskujący w różnych jej aspektach lewicę, biedotę i genderowców niespodziewanie napotykają na opór zwolenników tradycyjnych wartości egzemplifikowanych w instytucji rodziny, religii, własności prywatnej i narodowego państwa. Zapewne to zaskoczenie, gdyż po wydatnym zainwestowaniu w edukację od szkół podstawowych, przez szkoły średnie do ivy league wyższych uczelni amerykańscy lewacy muszą mieć jeszcze tego typu problemy. Już w przedszkolu mówią dzieciom: seks jest jak kromka chleba, kanapka, jest naturalny i wypływa z wolności i praw natury, chyba widziałaś kopulujące pieski?
Mówiąc wojskowo, wszystkie przyczółki zostały już opanowane, ale spodziewane są lokalne kontrataki wstecznictwa. Komplementarnie przez propagowanie otwartych granic (rocznie ok. 1 miliona nielegalnych głównie młodych ludzi), tym sposobem nabywając dla siebie nowych wyborców, lewica była już pewna nieuchronnego sukcesu w ostatnich i następnych wyborach. Wtedy na ekrany rzeczywistości jak Filip z konopi wyskoczył ze swoimi niespodziankami Trump…
Nie bądźmy naiwni. Wiadomo więc, że rok roczny przypływ (a w zasadzie tsunami!) ok. miliona legalnych i dodatkowo miliona nielegalnych imigrantów musi wreszcie mieć poważne konsekwencje. Demokraci już od dawna wytłumaczyli Republikanom, że ich czas (białasów i ich kultury) bezpowrotnie minął i teraz mogą tylko być więdniejacym kwiatkiem u lewicowego kożucha, bądź aktywnie uczestniczyć w prawicowym mniejszościowym skansenie (Obama: możecie siedzieć, ale z tyłu autobusu), czy ściślej rezerwacie czasu minionego. Dla myślących, to chichot historii, białasy odchodzą, na historyczną spiralną scenę powracają rozmaite plemiona i grupy etniczne żarliwie liczące na finansowe wspomaganie ludzi szatańskiego Sorosa, który finansuje załamanie się zachodniej cywilizacji , gdzie tylko to wydaje się możliwe. Zwolenników można zwykle kupić wizją utopii, ale dużą część każdej rewolucji stanowią ludzie pozbawieni przysłowiowego zdrowego rozsądku napędzani potrzebą niszczenia zastanych norm.
Rzeczywiście na obowiązującym dziś “etapie impeachmentu” Trump jest jakby białym niedźwiedziem polarnym przeskakującym z jednej kry lodowej na drugą, wszystko po to, aby ocalić swoje polityczne życie i ciemnogrodowe (tu Wojtek Hempel) idee przed atakiem globalnego ocipienia. Od zawsze świat polityki jest bezlitosny i bezwzględny. Z pewnym ubolewaniem czytamy wprost religijnie motywowane, czy inspirowane śluby i hołdy ofiarowywane politykom przez “maluczkich”, po jednej stronie uwielbienie, po drugiej nienawiść. Jeśli myślą podobnie i oczekują od swoich reprezentantów wykonania wyborczych obietnic, to można to brać na barki zaufania, które jednak zwykle przez polityków jest łamane i tłumaczone na wiele sposobów zapadającego się bagna. Ale każdy człowiek ma naturalną potrzebę aby w coś, kogoś wierzyć często przenosząc swoje zaniedbane potrzeby religijne na uczestników przecież brudnej politycznej gry. Ach, polityka…
Wróćmy jednak do tematu. W Kongresie już drugi tydzień trwają przesłuchania świadków w komisji wywiadu przygotowującej impeachment prezydenta Trumpa. Komisją tą (Demokraci w Kongresie powołali aż 6 komisji przeciwko Trumpowi) kieruje kongresmen z Kalifornii Adam Schiff. To on zaprojektował zasady funkcjonowania komisji ograniczające prawa obecnych w niej Republikanów. Nie mogą oni proponować swoich świadków zanim Schiff ich nie zatwierdzi, przedstawiciele Prezydenta nie mają prawa udziału i obrony “oskarżonego”, wszystko prowadzone jest silną ręką Schiffa.
Zeznająca w piątek była US ambassador na Ukrainie Marie Yovanovitch sprawiała wrażenie pacjentki na sesji terapeutycznej. Nie wniosła nic nowego do sprawy, gdyż została zwolniona z placówki w Kijowie kilka miesięcy przed słynna rozmową prezydentów (Trump, Żeleński). Zeznawała przed komisją Kongresu badającą ewentualną korupcję w kontakcie telefonicznym Trumpa z Żeleńskim, ale wcześniej za swojego ambasadorowania żadnej korupcji w Kijowie nie dostrzegła. Więc bidula skarżyła się, że Trump ją zwolnił i nie czuje się z tym dobrze. Jak wiemy to Prezydent nominuje (a Senat zatwierdza) ambasadorów, jej zwolnienie wyrasta dziś do miary tragedii. Nikt jakoś nie robił wymówek byłemu prezydentowi Obamie, kiedy wymieniał ambasadorów Busha na swoich ludzi. Ten cyrk będzie trwał cały tydzień.
Pamiętamy, że najpierw była afera z “russian collusion” kiedy zapewniano, że są twarde dowody na współpracę Trumpa z Putinem, powołano komisję Muellera, która po wydaniu kilkudziesięciu milionów przyznała, że nic nie ma. W tej hucpie przeciwko prezydentowi Trumpowi uczestniczyło CIA i FBI i wszystko na nic. Wtedy na patelnię wrzucono aferę z Ukrainą, którą teraz Amerykanie oglądają w swoich telewizorach. Problem w tym, że skandal z Ukrainą ma drugie dno. Były prezydent Poroszenko miał dobre układy z administracją prezydenta Obamy, w poprzednim tekście pisałem o aferze korupcyjnej (Ukraina) w tle z synem ówczesnego wiceprezydenta Bidena, który teraz jest konkurentem Trumpa do prezydentury. Wielką plamę dał ówczesny ambasador Ukrainy, który otwarcie wypowiadał się przeciwko Trumpowi, popierając w wyborach w US Hillary Clinton. Na Ukrainie swoje muskuły prężył również Soros wykorzystując swoje wpływy do montowania sił przeciwko Trumpowi. Z Sorosem powiązany jest Wielki Inkwizytor Schiff.
Kiedy wysłuchuje się i ogląda ten naprędce montowany teatr z obrotową sceną i kolejnymi aktami odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z sytuacją w której rozbudowana państwowa biurokracja próbuje uwłaszczyć się na państwie. Niewiele obchodzi ją co sądzą wyborcy, zaczyna mieć swój odrębny interes i o ważnych sprawach chce decydować bez udziału społeczeństwa. Bardzo dobrze ukazuje to właśnie rozgrywająca się afera ukraińska, gdzie dyplomaci z Departamentu Stanu (tutejszy MSZ) chcieliby utrzymać na kierunku ukraińskim politykę realizowaną przez administrację prezydenta Obamy. Jakby zapomnieli, że każdy prezydent ma prawo do prowadzenia własnej polityki i wymiany ambasadorów i personelu. Również mają za złe Trumpowi, że w kwestiach decyzyjnych ważył się ich pominąć i wysłał do Kijowa specjalnego wysłannika (swojego prywatnego prawnika) byłego mera Nowego Jorku Rudy’ego Giulianiego. A przecież to stary zwyczaj w prezydenckiej polityce z posługiwaniem się specjalnymi wysłannikami (np. Henry Kissinger, Dennis Ross), ale w ich mniemaniu to skandal za który powinien odpowiedzieć Trump.
Centrum obecnego spektaklu jest słynny “whistleblower”, na którego donosie opiera się próba impeachmentu Trumpa. Pisałem więcej o nim poprzednio, tylko dodam, że Wielki Inkwizytor Schiff nie pozwala nawet go postawić przed komisją wywiadu aby z pierwszej ręki członkowie komisji mogli od niego usłyszeć o co mu chodzi. Nie można używać nawet jego personaliów. Pewnie Schiff obawia się, że mleko by się od razu wylało, gdyż nie jest on sensu stricte whistleblowerem, nie będąc świadkiem powtarza tylko zasłyszane informacje z drugiej ręki. Nie wiadomo jak ten cyrk się skończy, teraz Demokraci ogłosili, że Trump dopuścił się (przewidzianego przez Konstytucję jako powodu impeachmentu) “przekupstwa”. Ciekawe jak to udowodnią? O wiele łatwiej byłoby im przygotować takie oskarżenie np. przeciwko Bidenowi…
Sytuacja zaczyna przypominać “nowoczesny” sowiecki proces pokazowy w którym oskarżony nie może się bronić i daleko mu do praw jakie miał podejrzany w okresie działania Wielkiej Inkwizycji. A media wszystko to kryją i zachowują się jak grupy szturmowe zamachowców.
Spójrzmy na szerszy horyzont, zdominowany przez Demokratów Kongres ugania się za prezydentem Trumpem kompletnie zaniedbując prace ustawodawcze nad którymi nawet się nie ma czasu pochylić. Trump próbuje wywiązywać się ze swoich wyborczych obietnic, jednak nie znajduje żadnego wsparcia w Kongresie. Tak jest z przyznawaniem funduszy na graniczny mur z Meksykiem, czy umową handlową zastępującą NAFTA-ę. Podobnie atakowany jest za próby wynegocjowania nowych porozumień handlowych z Chinami. Doinwestowane kapitałowo i technologicznie Chiny poważnie zniszczyły zachodnią klasę średnią, przez to niszczą zachodnią cywilizację, jej fundamenty.
Trzeba przyznać, że dzięki Trumpowi ważne zmiany zachodzą w sądownictwie, gdzie Trump mianuje wielu sędziów, którzy pozostaną tam kiedy jego już nie będzie, pozwoli to na przywrócenie pewnej równowagi między lewicą, a prawicą w US. W swojej kampanii prezydenckiej Trump zapowiadał zakończenie bezsensownych, kosztownych wojen. W takim Afganistanie po 18 latach interwencji Talibowie są z każdym rokiem silniejsi, a biznes eksportu opium kwitnie w bezpiecznym cieniu amerykańskich żołnierzy. Można powiedzieć, że Trump chce dowieść, że US może utrzymywać stosunki dyplomatyczne z innymi krajami bez konieczności okupacji…
Wielu krytykuje Trumpa za częściowe wyjście z Syrii i tym samym zmuszenie Kurdów do dogadania się z rządem Assada. Wydaje się, że wychodząc z Syrii Trump zastawił pułapkę na Rosję, Iran i Turcję wiedząc, że nowy układ sił doprowadzi do ujawnienia różnic interesów wśród pozostałych graczy, co zresztą już widać. Wojny kosztują, wykończyły już nie jedno mocarstwo oczarowane mirażami rosnących własnych sukcesów i wpływów, chyba najlepszym przykładem może tu być nieboszczyk Związek Sowiecki.
W sumie to ten cyrk z Trumpem zabiera cały publiczny medialny tlen, w cieniu którego Demokraci próbują wyłonić swojego kandydata na prezydenta. Trump jawnie chce zreformować już prawie zabetonowany przez globalistów system funkcjonowania Państwa. Temu przeciwstawiają się globaliści ustawiając mu w poprzek biurokratyczny beton rozmaitych służb państwowych, który już dobrze obrósł w piórka i nie chce stracić swojej pozycji. Przypomina to sytuację z okresu imperialnego Rzymu, kiedy zdarzało się, że to pretorianie (czy raczej ich prefekci) decydowali czy zdjąć (zgładzić) cesarza z tronu. Trump stwarza zagrożenie dla wypracowanego mechanizmu funkcjonowania supermocarstwa, przypomina tu trochę prezydenta JF Kennedy’ego, z którego pomysły reform (głównie finansów) zupełnie nie przypadły do gustu ówczesnym pretorianom. Czy w zmieniających się czasach takim Lee Harvey Oswaldem może być dziś Adam Schiff?
W Kalifornii ciągle ciepło, ale nawet jest mniej pożarów, choć deszczy ciągle nie widać, wszystko dalej wysycha. Wszystko, oprócz ludzkiej głupoty, ta wprost rozkwita. W San Francisco DA wybrano Chesa Boudin, komucha, syna terrorystów z Weather Underground osadzonych w więzieniu za morderstwa, kiedy jeszcze Chesa był małym dzieckiem. Jego wychowaniem zajęli się towarzysze z rewolucyjnej organizacji (słynny terrorysta,który jakiś czas ukrywał się za granicą mentor młodego Obamy), Bill Ayers z żoną Bernardine Dohrn. Otóż nowy prokurator miasta San Francisco zapowiedział, że za jego panowania prawo nie będzie ścigało ludzi sikających na ulicach, mieszkających na ulicach, czy też oferujących seks, bądź tegoż odbiorców. Więc teraz trzeba naprawdę uważać, czasy kiedy można było się co najwyżej poślizgnąć na skórce od banana odejdą do dobrych wspomnień…
Nie sposób w tych dniach nie wspomnieć o właśnie odbywającej się 3-dniowej Konferencji Historycznej w stolicy, w Waszyngtonie, w National Press Club pod hasłem “Poland First To Fight”. Z referatami występują znakomici historycy głównie funkcjonujący poza Polską. Tematy dotyczą oczywiście II wojny światowej, polskiej sytuacji geopolitycznej, wkładu polskich sił zbrojnych w wojnę, gehenny Polaków jak i sytuacji Żydów w okupowanej przez Niemcy Polsce. Poruszana też jest sytuacja Polaków pod okupacją sowiecką (Katyń), sytuacja kościoła, wkład polskiego wywiadu w wysiłek aliantów, czy zdrada Polski przez jej sojuszników i oddanie jej Stalinowi. Konferencję można oglądać na kanale:
https://video.ibm.com/channel/…
Chwała organizatorom, jednym z nich jest mój kolega z dwóch polskich więzień Edward Wojciech Jeśman. Na ich przykładzie widać, że wbrew zewsząd potęgującym się przeciwnościom i również braku pomocy (organizatorzy proszą o donacje, dofinansowanie) ze strony czynników oficjalnych(!), w godzinie potrzeby (wobec oszczerstw w światowych mediach) patriotyczny Polak POTRAFI…
Jacek K. Matysiak
Kalifornia, 2019/11/19