Wszyscy jesteśmy dziś uczeni w szkołach, że rozmaite zjawiska naturalne, takie jak np. zarazy, wybuchy wulkanów czy klęski nieurodzaju, które w dawnych latach przypisywano ingerencji Boskiej, dziś nauka już wyjaśniła. Bezpośrednia ingerencja Boga w życie współczesnych ludzi najczęściej jest przyjmowana z niedowierzaniem, a w najlepszym przypadku jako coś, czego nauka wprawdzie dziś jeszcze nie potrafi wyjaśnić, ale w przyszłości, w wyniku działania „nieuchronnego postępu”, wszystko najprawdopodobniej i tak będzie wyjaśnione.
Mało kto sobie zdaje sprawę, jak głupkowate i dawno już nieaktualne jest to rozumowanie. W wieku XVIII, być może jeszcze w XIX, takie podejście było jeszcze uzasadnione. Dziś, choć przeczą temu nowe odkrycia naukowe, nadal się ludziom w głowy wbija te poglądy. Powstaje nieodparte wrażenie, że prawda nikogo nie interesuje, a nieaktualne już dawno poglądy są podstawą systemów edukacji w celu wykorzenienia religii chrześcijańskiej z życia publicznego w Europie.
W minionych wiekach, gdy odkrywano fundamentalne prawidłowości rządzące światem, takie jak prawo grawitacji Newtona czy prawa elektromagnetyzmu Maxwella, pojawił się uzasadniony wówczas pogląd, że świat wydaje się być takim wielkim mechanizmem, który do swego działania nie potrzebuje ingerencji boskiej. Wystarczy, by Bóg stworzył świat, a potem on już będzie pracował sam. Francuski matematyk i astronom z przełomu XVIII i XIX wieku, Pierre-Simon Laplace, uważał nawet, że gdyby dało się poznać pozycje wszystkich atomów we Wszechświecie, to wówczas możliwe byłoby poznanie za pomocą praw fizyki dowolnego momentu w przyszłości i przeszłości. Dziś wiemy, że to nieprawda.
W wieku XX dokonano wielu szokujących odkryć. Okazało się np., że w świecie fizyki występują wzajemnie wykluczające się zjawiska. Ten sam obiekt jest w mikro świecie zarówno falą, jak i cząstką. Na uczelniach nazywa się to niezwykle naukowo brzmiącym terminem: dualizm korpuskularno-falowy. I choć dziś wszyscy się już do tej sprzeczności przyzwyczaili, to cukierkowy obraz świata jako bardzo skomplikowanej maszyny runął. Okazało się, że te wszystkie trybiki, z których mechanizm świata jest zbudowany, potrafią się zachowywać w sposób trudny do pojęcia. Bo jak sobie wyobrazić zegar, w którym każdy tryb jest jednocześnie wahadłem, a wahadło trybem???
Jeszcze bardziej szokujące, szczególnie dla Alberta Einsteina, który do końca życia tego nie zaakceptował, stała się cała współczesna fizyka mikro świata. Okazało się bowiem, że nie tylko nie rozumiemy natury mikrocząstek, ale także nie potrafimy ich zmierzyć. Możemy jedynie określić prawdopodobieństwo, ale nic ponad to. Nie wiemy w jakiej pozycji znajduje się elektron w atomie – może on być aktualnie po drugiej stronie Galaktyki. Wiemy tylko, że najprawdopodobniej jest jednak blisko swojego atomu w pewnym niewielkim obszarze. Okazało się, że z punktu widzenia fizyki nie ma żadnego prawa, które zabraniałoby, aby np. odłamki rozbitego o podłogę wazonu samoczynnie połączyły się w nienaruszony wazon. Zgodnie z aktualną wiedzą jest to niezwykle mało prawdopodobne, ale nie jest niemożliwe! Mechanizm świata okazał się złożony z trybików, których tempo obrotu i aktualna pozycja są od pewnego momentu nieokreślone (tzw. zasada nieoznaczoności Heisenberga). Jakby każdy z nich był tylko rozmazaną plamą, której nie potrafimy wyraźnie określić ani zmierzyć. I nie jest to tylko kwestia niedoskonałych przyrządów pomiarowych. Zgodnie ze współczesną wiedzą nawet idealne mikroskopy nigdy nie zrobią zdjęcia elektronu, ani żadnej innej cząstki.
Wygląda więc na to, że nauka XX wieku nie tylko nie potwierdziła wcześniejszych koncepcji, że na świecie nie ma miejsca dla Boga, ale odkryła całą masę sposobów, jak najbardziej umożliwiających boską ingerencję. Nauka już od ponad 100 lat wyraźnie wskazuje, że wcale nie da się wszystkiego wyjaśnić, wcale nie da się wszystkiego przewidzieć, że te same warunki początkowe wcale nie muszą dać tego samego efektu. Zgodnie ze współczesną nauką Bóg ma ogromne pole manewru do działania i to zupełnie bez łamania praw fizyki! Rola Boga w świetle XX-wiecznych odkryć naukowych wcale nie jest zepchnięta do „konstruktora i niemego obserwatora swojego stworzenia”.
Ale nie tylko mikro świat okazał się trudny do pojęcia. Pod koniec XX wieku odkrycie na największych skalach odległości we Wszechświecie wstrząsnęło naszym rozumieniem fizyki. Aż do lat 90-tych XX wieku panował w fizyce konsensus, że w świecie materialnym istnieją tylko cztery siły oddziaływania: grawitacja, elektromagnetyzm, oddziaływania jądrowe silne i jądrowe słabe. Cztery siły rządzące światem od mikro cząstek po krańce Wszechświata. Dziś wiemy, że to nieprawda. Dzięki obserwacjom astronomicznym odległych wybuchów gwiazd (tzw. supernowych) wykryto, że ekspansja Wszechświata przyspiesza. Żadna z czterech znanych sił nie jest zdolna przyspieszyć ekspansji Wszechświata, a siła grawitacji – jedyna, która się liczy w tak ogromnych skalach odległości – cały czas ją spowalnia. Mamy więc spektakularne odkrycie, które zmienia nasze rozumienie fundamentów fizyki. Odkrycie siły, która nigdy nie była w żaden sposób wykryta, a rządzi całym obserwowanym Wszechświatem!!! W świetle takiego odkrycia warto się zastanowić, jak mało jeszcze rozumiemy dzieło stworzenia i jak bardzo zadufane w sobie są deklaracje, iż nauka „już przecież wszystko wyjaśniła”.
Nauka bez wątpienia potrafi z zegarmistrzowską precyzją opisać wiele zjawisk. Dziś jednak nie ma już żadnej wątpliwości, że istnieją fundamentalne bariery poznania naukowego, gdyż świat okazał się w wielu aspektach chaotyczny i nieokreślony. I nie widać żadnych szans, byśmy mogli te bariery kiedykolwiek przekroczyć, a stanowią one ogromną przestrzeń, w której nigdy nie będziemy mogli powiedzieć: było tak a tak, więc będzie tak a tak. Będziemy mogli co najwyżej powiedzieć, że prawdopodobne było tak a tak i z pewnym prawdopodobieństwem będzie tak a tak.
Przestańmy więc powtarzać XIX-wieczne zabobony, że nauka wszystko już wyjaśniła i nie ma w nauce miejsca dla Boga, bo to po prostu nieprawda. Badania naukowe wyraźnie pokazały, że rzeczywistość nie jest jedynie dobrze naoliwioną maszyną w której wszystko jest doskonale spasowane i funkcjonuje zgodnie z określonymi zasadami. Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, ale pod tą pozornie uporządkowaną powierzchnią kryje się nieoznaczoność, niemożliwość i nieokreśloność całkowicie nieprzekraczalna dla naukowego poznania.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Odpowiedzią na pytanie o niebieskość nieba jest słowo Firmament.
Firmament, zwany sklepieniem nieba, szkłem nieba, albo też i wśród lotników Linią Karmana.
Aha, może być, że ktoś coś wspomni o jakiś płaskich ziemiach – to jest właśnie wybieg władzy zrobiony po to, aby zablokować realne badania kształtu świata. Opierają się te stwierdzenia na takich rzeczach, jak konieczność nieistnienia bieguna południowego, czy kwestionowaniu mechaniki działania i wyglądu południowego nieba. Takie rzeczy właśnie mają zablokować realne spojrzenie na rzeczywistość, które występuje w Teocentryźmie, zwanym Niebocentryzmem.
Zostawiam Panu jeszcze jeden bardzo ważny artykuł:
https://redoctobermsz.wordpress.com/2014/05/09/horyozntu-ciag-dalszy/
PS. Zachęcam do sprawdzenia, co kazał sobie na nagrobku napisać Werner von Braun, znany oficer SS, a potem amerykański konstruktor rakiet.
Te moje komentarze powielają się niestety, ale ten drugi spośród tych dwóch długich zawiera więcej informacji.
Przepraszam, o ten kanał na Vimeo chodziło:
https://vimeo.com/84244923