Źródła historyczne, obojętnie jakie i z jakiej epoki, są potężnym źródłem informacji. To banalne stwierdzenie, zgadzam się. Niestety jednak często mam wrażenie, że ludzie piszący albo mówiący o historii, ignorują je zupełnie (albo przynajmniej częściowo) i powielają jakieś utarte stwierdzenia, nie zastanawiając się nawet nad tym czy to, co głoszą ma jakieś pokrycie w faktach. Chętnie zapytałabym takiego osobnika: „skąd to wziął?” Obawiam się, że czasami odpowiedział by mi: „nie wiem, gdzieś słyszałem” albo „wziąłem z jednej książki”. Co do tego drugiego stwierdzenia, to spotykam się często z takim zjawiskiem, że ludzie powołują się na jakieś opracowania, które bazowały na innych opracowaniach, a te opracowania na jeszcze innych itd. W efekcie, im dalej zachodzi ten proces, tym miej w danych pozycjach źródeł, a więcej opinii.
Powodów tego zjawiska może być wiele: lenistwo, brak dostępu do źródeł, bezgraniczne zaufanie do osoby od której się coś usłyszało, nieznajomość naukowych metod badawczych, głupota. Nie należy też wykluczać niecnych zamiarów takiego „opowiadacza”. Wszystko to razem daje taki efekt, że potoczna wiedza historyczna (ale niestety w niektórych wypadkach też i mieniąca się naukową) czasami jest oparta nie na faktach, ale zawieszona w powietrzu niedomówień i przekłamań.
Tak więc, jeśli chcemy naprawdę czegoś się dowiedzieć – sięgajmy do źródeł. Oczywiście nie jest tak, że „każde źródło prawdę Ci powie”, ale o tym już kiedy indziej.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!