Historia feminizmu czyli nienawiści do kobiecości

Feminizm, czyli nienawiść niewiast do własnej kobiecości, opracowany głównie przez mężczyzn, a konkretnie sowietów w celu wypełnienia luki po mężczyznach wysłanych na wojnę, oraz wykorzystany przez chciwych kapitalistów na zachodzie w celu wypełnienia fabryk tanimi robotnicami (oraz ich dziećmi), dziś znów jest w modzie. Tym razem atoli politycy czy finansiści nie mają żadnych potrzeb aby zachęcać propagandowo żeńską część społeczeństwa do nieudolnej pracy.

Załóżmy że Ty, szanowny czytelniku (bądź czytelniczko) jesteś wysokiego szczebla członkiem partii komunistycznej, i chcesz zrobić coś aby matki, żony i panienki zastąpiły mężczyzn w pracy, gdyż ci wyruszą na front ginąć w imię socjalistycznych republik radzieckich. To czasy kiedy wyrażenie kobieta pracująca oznacza prostytutkę. Zmuszenie siłą przyszłych ofiar antyrodzinnego projektu do ciężkich robót to pomysł chybiony – wywoła opór ze strony ich mężów i ojców, ale i solidaryzujących się ze sobą niewiast. Przypominasz więc sobie historię ruchu sufrażystek – niewiast protestujących między innymi przeciwko dzieciobójstwu. Opracowujesz odwrotny plan prowokacji, zakładając że po użyciu paru propagandowych sztuczek, przedstawicielki płci słabej same zechcą być ofiarami zamordystycznego reżimu. Wykorzystujesz to iż dość powszechne śród nich jest zainteresowanie modą, nowymi ubiorami. Promujesz więc noszenie przez nie spodni, aby w ich własnych oczach uczynić je zbliżonymi do mężczyzn. Tworzysz modelową towarzyszkę – oto sam Bierut ściska dłoń słynnej traktorzystce Magdalenie Figur, a Praskowia Nikitczyna Angelina otrzymuje dyrektywy od Józefa Stalina.

Paszę Angeliną znał cały kraj. Pasza uśmiechała się z pierwszych stron gazet i czasopism. Nie była aktorką. Pasza Angelina była pierwszą w Związku Sowieckim kobietą-traktorzystką i brygadzistką pierwszej kobiecej brygady traktorzystek. […] Nieraz złote myśli Paszy trafiały na pierwsze kolumny centralnej prasy: „Trzeba lepiej pracować!”, „Trzeba pracować lepiej!”, „Pracować trzeba lepiej!” itd.

Ale smak prawdziwej sławy poznała Pasza Angelina na krótko przed wojną. Wówczas pierwsza traktorzystka kraju rzuciła w masy nowe hasło: „Sto tysięcy dziewcząt na traktory!”. Nie wiem, czy wymyśliła je sama, czy też ktoś jej tę myśl podsunął, w każdym razie prasa radziecka hasło podchwyciła, nagłośniła i wezwanie Paszy rozlegało się zewsząd z trybun, z pierwszych stron gazet, z milionów głośników radiowych. Hasło znalazło odzew i oto w krótkim czasie w Związku Radzieckim przeszkolono nie sto, lecz dwieście tysięcy traktorzystek.

Poświęćmy teraz chwilę uwagi mężczyznom. Jeżeli ‘dwieście tysięcy dziewcząt’ w żarliwym porywie wsiadło na kołchozowe traktory, co miało począć dwieście tysięcy traktorzystów? O nich zatroszczył się Sztab Generalny. Traf chciał, że wezwanie Paszy Angelinej zbiegło się w czasie z początkiem tajnej mobilizacji do Armii Czerwonej, której właśnie było potrzeba sto tysięcy, a potem drugie sto tysięcy doświadczonych traktorzystów, by mogli poprowadzić czołgi i ciężkie ciągniki artyleryjskie.

Marsze wyzwoleńcze, które Armia Czerwona podejmowała w latach 1939-1940, miały na celu nie tylko stworzenie dogodnych dla podboju Europy baz wypadowych i były nie tylko praktycznym sprawdzianem teorii „w warunkach maksymalnie zbliżonych do warunków bojowych”. Marsze wyzwoleńcze i małe wojny były przykrywką dla mobilizacji na wielką skalę: dzisiaj „wyzwalamy” Polskę, więc musimy z waszej wsi zabrać do wojska trzech traktorzystów, a z sąsiedniej – pięciu. Był nawet taki film – „Traktorzyści”. Demonstrowano w nim ofensywną siłę czołgów BT-7. „Marsz” pomyślnie dobiegał końca, ale traktorzyści nie wracali do swoich wsi. Pozostawali w Armii Czerwonej. Zamiast nich prowadziły traktor dziewczęta. Tymczasem szykowało się „wyzwalanie” Finlandii, z następnej wsi zabrano dziesięciu chłopa, z jeszcze innej – piętnastu. Ich miejsca na traktorach ochoczo zajęły dziewczęta. I tak powolutku, niepostrzeżenie „dwieście tysięcy dziewcząt” wprzęgło się w jarzmo codziennego pokojowego trudu, by mężczyźni mogli się zająć bardziej odpowiedzialnymi zadaniami…

(~ Wiktor Suworow, oficer GRU, były szpieg; ‘Dzień M’)

 

Cały projekt wdrażania przez państwo feminizmu upadł po śmierci Stalina.

Zdaje się iż same dziewczęta uwierzyły w kłamstwo wrogów kobiecości jakoby musiały się wyzwolić spod opresji (własnej natury? Bożego porządku?) i naśladować mężczyzn. Popularną odmianę omawianej tu herezji stanowi pogląd jakoby występowała jakaś równość płci. Jak wiadomo, każda równość, z wyłączeniem równości wobec prawa, to niesprawiedliwość. Tak mówił o tym w 1945 roku Czcigodny Sługa Boży:

 

Dzisiejsza struktura społeczeństwa, której podstawą jest prawie absolutna równość pomiędzy mężczyzną i kobietą, opiera się na założeniu złudnym. Prawda, że mężczyzna i kobieta są, w tym co dotyczy osobowości, równi co do godności i honoru, wartości i szacunku, jednakże nie dorównują sobie we wszystkim. Pewne zalety, skłonności i dyspozycje są właściwe jedynie mężczyźnie lub kobiecie, lub też są im one udzielone w różnym stopniu i w różnej jakości, jedne bardziej mężczyźnie drugie bardziej kobiecie, w taki sposób, w jaki natura wyznaczyła im różne pola i rodzaje działalności. Nie chodzi tu o drugorzędne uzdolnienia czy naturalne skłonności, jakimi są np. pociąg czy zamiłowanie do literatury, sztuki albo nauki, lecz o zasadniczą użyteczność w życiu rodziny i narodu. Otóż, któż nie wie o tym, że natura, choćby gwałtem wypędzona, zawsze powraca? Wypada więc patrzeć i oczekiwać, czy nie narzuci ona kiedyś korektury dzisiejszej struktury społecznej.

(Z przemówienia Ojca Świętego Piusa XII do dziewcząt katolickich wygłoszonego z okazji pielgrzymki Akcji Katolickiej do Rzymu w Święta Wielkanocne 1945 roku)

 

A tak pisał o tym papież Leon XIII:

 

Po wtóre, obydwom małżonkom w całej pełni wskazane zostały ich prawa, określone ich obowiązki. Mają więc ich łączyć takie uczucia, że jeden małżonek drugiemu winien okazywać najwyższą miłość, stałą wierność, troskliwą i usilną opiekę. Mąż jest księciem rodziny i głową niewiasty; ponieważ jednak niewiasta jest ciałem z ciała mężczyzny, kością z jego kości, przeto jej podległość nie ma być na podobieństwo sługi, lecz towarzyszki, aby mianowicie okazywanie posłuszeństwa było nacechowane dostojeństwem i szlachetnością.

(~ Ojciec Święty Leon XIII; encyklika ‘Arcanum divinae sapientiae’, 1880r.)

 

Teraz, kiedy media atakują babochłopami, wojowniczkami i buntowniczkami – niektóre z pogubionych ichmości (by nie rzec: wytworzonych w ten sposób hybryd) zniewala się zgodnie z wytycznymi marksistowskiej szkoły sprzeciwu uciskanej mniejszości. Doprawdy, ogromne to kuriozum.

Ideologia ta, starająca się zaburzyć porządek chrześcijańskiej cywilizacji, wpasowuje się w inną – genderyzm, czyli przeświadczenie o kulturowym pochodzeniu płci (sic). Nie trzeba być żadnym ekspertem by zauważyć po co istnieje płeć. A istnieje w jednym celu – do budowania rodziny, dawania potomstwa. Kobiecość jest po to aby było macierzyństwo, a męskość by było ojcostwo. Jeśli jakaś nierozsądna pani powie że jest inaczej, niech zastanowi się po co jej piersi.

Gdyby płcie miały być równe, nie byłoby ich wcale.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...

Dodaj komentarz