Długa Noc (1967)

Janusz Nasfeter ukończył szkołę filmową w Łodzi. Były to czasy, kiedy przyszłego zawodu uczyli się tam m.in. Tadeusz Jaworski, wybitny dokumentalista. Wcześniej doświadczył Nasfeter niemieckiej okupacji i sowieckiego buta, które, jak sam wspomina w zrealizowanych przez Grzegorza Królikiewicza dokumentach, potęgowały w nim potrzebę doświadczania piękna. Znany był głownie jako twórca filmów dotykających kwestii psychiki najmłodszych. Bohaterzy tych filmów, rewelacyjnie prowadzone dzieci, doświadczane były sytuacjami granicznymi, poza którymi rozciąga się przestrzeń zarezerwowana wyłącznie dla dorosłych. Filmem nietraktującym o trywializowanym przez wielu temacie, ale wciąż poruszającym kwestię odnajdywania się w sytuacjach nieludzkich, jest „Długa noc”. To film najdłużej czekający na dystrybucję w historii kina PRL.

Wraz z pierwszą sceną dane nam jest do zrozumienia jaka tematyka będzie poruszana. Muzyka, obecna jedynie na początku, mówi, że będzie to film wyjątkowo ponury.

Akcja odgrywa się w Generalnym Gubernatorstwie w roku 1943. Poznajemy tam Zygmunta Korsaka – powściągliwego w emocjach, zimnego wręcz, pomocnika zegarmistrza. Powściągliwość ta pozwala mu na zachowanie względnego bezpieczeństwa podczas ukrywania Żyda. Zajmuje się on także działaniami konspiracyjnymi, co napędza akcję w pierwszej części filmu. Słowo „akcja” jednak nie jest tu rozumiane jako dynamiczny montaż, błyskotliwe dialogi, czy pełne temperamentu interakcje między ludźmi. Film, mimo niecałych 80 minut, toczy się wolno, zwrot akcji nie zmienia rytmu filmu, przenosi go tylko w rejony bliższe psychologicznemu poznaniu postaci. Przeniesienie fabularnego punktu ciężkości na osobę Żyda nie wydobywa na światło dzienne skrywanych i mogących w końcu wyjść spod skóry antypatii. Pokazani są ludzie reagujący na świat i napotykane przez nich sytuacje przez pryzmat własnych doświadczeń, charakterów, chęci i porażek życiowych. Wybór drogi moralnej jest w tym filmie łatwy, jeśli uwzględniona zostaje głownie osoba, której niesie się pomoc. Zbytnia koncentracja na własnym oglądzie rzeczywistości wyzwala zwierzęce odruchy.

Druga część filmu pokazuje reżyserską maestrię w obrazowaniu ludzkiego charakteru przez opowiadanie historii skupionej na jednym problemie w zamkniętej przestrzeni. Odgrywa się tam prawdziwy teatr emocji, które wywoływane są przez konflikty psychologiczne. Tak trafna obserwacja ludzkiej psychiki zawarta w zbliżonej artystycznie formie filmu była obecna w tamtym czasie chyba tylko w „Ręce do góry” Jerzego Skolimowskiego (też „półkownik”) i „Mistrzu” Jerzego Antczaka. Strach i wpływ wojny na zwykłe ludzkie życie można porównać do genialnych scen „Komisarza” Askoldova (nie formalnie, a pod względem oddania realiów nie wchodząc bezpośrednio w sferę technicznie wojenną). I nie są to próby odbierania wartości „Długiej nocy”, tylko chęć nakreślenia drogi, która pozwoli na nakierowanie potencjalnego odbiorcy na właściwy, według mnie, kierunek odbioru.

Film jest bardzo pesymistyczny w wyrazie, jak zresztą niemal każdy film o II wojnie światowej. Unosi się nad nim widmo przegranej dobra mimo przewagi moralnej i trwaniu po jego stronie większej ilości ludzi. Ten jednak, dzięki talentowi i zaangażowaniu w opowiadaniu wynosi go ponad wielkie narracje historyczne i istnieje nad nimi jako małe w formie, kameralne, ale wciąż poruszające dzieło sztuki.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!
Proszę czekać...
On

Dodaj komentarz